wtorek, 20 lutego 2018

Domowa produkcja mydła

Bazę mydlaną kupiłam w internetach. Przyszła wielka kostka w kolorze krochmalu. Sama w sobie nadaje się do mycia i zapewne z powodu braku dodatków jest dobra dla alergików. Ale my dołożyliśmy dodatki.



Bazę mydlaną należy pokroić na wiórki (potrzebne nóż i deseczka) i włożyć do kąpieli wodnej, czyli do garnka z wodą wkładamy mniejszy garnek z wiórkami mydlanymi.


Całość stawiamy na gazie i czekamy, aż woda mocno się podgrzeje.
Mieszamy tak długo, aż cała masa w garnuszku zmieni stan skupienia na ciekły i stanie się jednolita.
Teraz dodajemy:
- olejki eteryczne (ostrożnie i małe ilości)
- barwniki, najlepiej naturalne, nie szkodzące skórze (u nas kurkuma, cynamon, sok z aronii),
- elementy stałe wkładamy do silikonowych foremek, w których mydełka będą zastygały.
















U nas były to:
- płatki owsiane, które mają pilingować skórę,
- suszone płatki róży,
- suszone kwiaty lawendy,
- goździki,
- całe ziarna kawy,
które mają ładnie wyglądać i pachnieć. W rzeczywistości przeszkadzają w użytkowaniu mydła, drapią, zatykają odpływ.


Niespodzianką okazała się dla nas kolorystyka mydeł. W naiwności swojej wlaliśmy sok z aronii do rozpuszczonego mydła oczekując, że da nada mu ona barwę czerwoną, ba, rubinową wręcz. Palnęłam się w czoło dopiero, gdy uzyskaliśmy barwę sinozielonkawą, trupią można by rzec. Przecież mydło ma swoje pH, zasadowe zapewne (chciałbym na urodziny dostać papierki lakmusowe:) i kolorki się zmieniają pod wpływem onego pH.
  

Dlatego po dosypaniu kurkumy nie spodziewałam się żółtego. Fortuna była jednak łaskawa, bo okazało się, że połączenie kurkumy i mydła daje barwę czerwoną. Bardzo ciekawa jestem, jak by się tu zachowały barwniki do jaj.



Właściwie nalewanie gorącego mydła do foremek to była jedyna czynność, do której Młodzi mnie potrzebowali.

Całość zastyga, jak wosk, ale czyści się łatwiej, gdyż nie jest wodoodporna. Jurek i Jacek zażyczyli sobie odlania kleksa płynnego mydła na talerzyki w celu dokładniejszej obserwacji procesu zastygania. Zastyganie owo odbywa się szybko i mydełka ze wszystkimi dodatkami były gotowe do wyjęcia po ok. þół godziny.



Ładniejsze egzemplarze, przewiązane rafią i w celofanie już rozdajemy przyjaciołom, sąsiadom i Dziadkom. Reszta, ta bardziej wypalcowana, zostanie zużytkowana przez nas.

Fajnie jest mieć taką wielką mydelniczkę:)


7 komentarzy:

  1. Ale ładne! Wyglądają jak żelki owocowe - apetyczne :)
    A może zamiast ziaren kawy dodawać kawę mieloną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to niezły pomysł, rzeczywiście, dziękuję! Na razie doszliśmy do tego, że dodamy mielonych kasztanów.

      Usuń
  2. no po prostu genialne! cudowne! Jestem pewny, że Wasze dzieci również wyrosną na cudownych i genialnych ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też w to wierzę, np. założą firmę produkującą mydło i to im da kokosy.

      Usuń
  3. Podziwiam Panią za pomysłowość,chęci i pracowitość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą pracowitością i chęciami to jest tak, że ja to robię dla czystej przyjemności. I stąd się biorą pomysły:) Dziękuję bardzo za miłe słowa!

      Usuń